W poniedziałek byłam w Pucku, dopinać na przysłowiowy "ostatni guzik" wszystkie sprawy związane z czwartkową animacją misyjną i aukcją prac dzieci z Afryki. Gdy przechodziłam obok Liceum, w którym 11 lat temu zdawałam maturę, podszedł do mnie chłopiec, miał pewnie około 10 lat, przywitał się grzecznie i zaczął iść krok w krok ze mną. Przemierzyliśmy wspólnie kilka metrów, po czym mój Towarzysz ośmielił się i zapytał:
-Lubi Pani ciastka?
Nad odpowiedzią nie myślałam zbyt długo, bo zdecydowanie lubię, ale przemknęła mi przez głowę jedna myśl, czy aż tak bardzo przytyłam, żeby obce dzieci zaczepiały mnie na ulicy takim pytaniem...?? Sprawa wyjaśniła się po kolejnych kilku krokach. Mój nowy Znajomy powiedział nieśmiało:
-Ja też lubię, ale nie mam 4 złote...
Po tych słowach spochmurniał... Niezwłocznie zapytałam:
-A jakie jest twoje ulubione ciastko?
-Szarlotka!
Powiedział z błyskiem w oku. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy, nie dochodząc nawet do pasów, weszłam do cukierni i kupiłam szarlotkę. Mój Kolega czekał przed cukiernią, pewnie wstydził się wejść do środka. Gdy wróciłam z ciastkiem, Chłopiec szybko wyciągnął po nie rękę i powiedział:
-Właśnie takie lubię najbardziej...
I rozstaliśmy się, oboje z rozgrzanymi sercami i uśmiechem na ustach.
Rozejrzyjcie się wokoło, może przechodzicie obok Kogoś, kto też lubi ciastka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz