WSPOMNIENIE
I zagościła na dobre
pora sucha… w niedzielę wracałam ze Mszy św. a na niebie, zza mojego domu
unosiła się smuga dymu i ognia, z niepokojem zbliżałam się w tamtą stronę,
zastanawiając się czy w domu jest gaśnica, albo czy wąż sięgnie aż tak daleko…
Gdy dotarłam na miejsce okazało się, że ktoś wypala trawy… co o tej porze roku
jest całkiem normalne, zresztą większość nieobecności dzieci w szkole,
usprawiedliwiane jest tym, że pomagają w wypalaniu traw… Gdy wracałam z RCA,
gdzie Świętowałam Boże Narodzenie i Nowy Rok, w wielu miejscach płonęła
sawanna, a ptaki, które wiją swoje gniazda wśród traw, pokrywały całe niebo,
jak czarne chmury, które przesuwają się bardzo szybko, dym gryzł w oczy, nie
sposób było włączyć na dobre klimatyzacji… Okna można myć codziennie, ale
efektu i tak nie będzie widać, wszędzie osadza się niesiony z pustyni pył, więc
jeśli ktoś w pedantyczny sposób dba o porządek, to miałby nie lada kłopot i
musiał stoczyć raczej wewnętrzną walkę, bo fizycznie byłaby to syzyfowa praca.
Uczciwe podlewanie naszego ogrodu, tak aby każda roślinka dostała przynajmniej
kilka kropli wody, zajmuje 1 godzinę i 30 minut. Całe szczęście pora sucha, nie
oznacza u nas suszy takiej jak w innych krajach Afrykańskich, gdzie brak
deszczu odbiera co roku życie wielu ludziom. Czasem tylko w jakiejś studni, w
tym czasie woda leci mniejszym strumieniem, w najgorszym wypadku trzeba
pomaszerować do kolejnej wioski, gdzie pompa jest zanurzona głębiej. Troszcząc się o nasz ogrodu, modlę się za
wstawiennictwem św. Franciszka z Asyżu, który odznaczał się miłością do
przyrody, za tych, którzy cierpią z powodu braku wody. Woda to rzeczywiście
źródło życia i tego fizycznego i symbolicznie tego duchowego.
. I
stanie Jezus na brzegu Jordanu i dotknie naszych słabości i otworzy się niebo i
zabrzmi głos Ojca: „ Mój Syn Umiłowany”. I my „umiłowane dzieci” słyszymy ten
sam głos Ojca podczas obrzędu chrztu, polani wodą, zanurzeni w życie z Ducha
Świętego, płonie w nas iskierka życia Bożego. Radość w Afryce jest prawdziwym
rytmem ich serca, które podczas chrztu, staje się sercem Dziecka Bożego.
Pierwszy raz w Afryce brałam udział w sakramencie chrztu, w uroczystość Bożego
Narodzenia i tym większa radość. Bóg rodzi się dla ziemi, a nowe Dzieci Boże
rodzą się dla nieba. Msza święta trwała ponad 4 godziny i chyba tylko podczas
kazania i przeistoczenia wierni nie tańczyli. Dziękczynienie za wiarę, za życie
Boże w nas wyklaskane, wyśpiewane, wytańczone i żadne nawet najpotężniejsze
kolumny nagłaśniające z koncertów światowej sławy gwiazd, nie zdołałyby
zagłuszyć ich Wiary. W tej oto chwili to właśnie Bóg jest na pierwszym miejscu.
Nie to, że za kilka minut znowu staną w obliczu swojej biedy, głodu, bólu,
chorób, braku leków, szkół, perspektyw na przyszłość. Staną silniejsi o wiarę
nowych Dzieci Bożych, silniejsi miłością Boga, który dla nich przyszedł na
świat. Przyszedł w ich rzeczywistości biedy i niedostatku. A później, woda
wlana do stągwi kamiennych w Kanie Galilejskiej, staje się źródłem radości,
woda u początku cudów, które Jezus czyni, woda będąca symbolem posłuszeństwa
sług weselnych. Afryka czeka na cud, cud pokoju, jedności, braterstwa.
I było
źródło Jakuba, przy studni w Samarii, spragniony Pan i poganka, gotowa przyjąć
Dobrą Nowinę, woda, która gasi tęsknotę za życiem wiecznym, które jest pełnym
zjednoczeniem z Jezusem. I woła Pan, kogo
sam zechce nad brzegiem wody, woła po imieniu. A Afryka ciągle czeka na tych,
którzy przyniosą nowinę o Bogu miłości i miłosierdzia. Wzburzone wody jeziora
Genezaret, które na Słowo Pana staje się spokojne. Woda, która dla uczniów stała
się próbą zawierzenia Mistrzowi. I na Jego słowo zarzucą sieci, rozmnoży Pan
owoc pracy rąk rybaków i da im znak wszechmocy swego Słowa. I pójdzie Piotr w
swej porywczości po falach i przestraszy się, że on taki mały odważa się na
czyny Pana i zacznie tonąć, a Pan wyciągnie rękę. I uzdrowił Pan chromego przy
sadzawce Betesda. I klęknie Magdalena i wodą swych łez obmywać będzie stopy
Pana i przebaczył Jej wiele, ponieważ bardzo umiłowała. I przeprawi się na
drugi brzeg, by odpocząć nie co, aby przebywać z Ojcem. I klęknie Pan przed
sługami i umyje im nogi, nogi zdrajcy, nogi tych, którzy stchórzyli, którzy się
Go zaparli, jednako jak i tego, który wytrwa pod krzyżem i będzie uczył ich
służyć. I umyje Piłat ręce, nie poznając Tego, który jest Życiem. I popłynęły
strumienie wody żywej, z przebitego boku Jezusa na krzyżu, obmywając nas z
brudu grzechu.
I dojrzewa Afryka do tego aby przebaczyć tym, którzy ją ranią. Woda w naszej codzienności, która nas obmywa,
pozwala przejrzeć się w swojej tafli, pochylając się zobaczyć swoje prawdziwe
odbicie, woda która uczy prawdy. Gasi pragnienie, rodzi pożywienie, staje się źródłem
bezpieczeństwa, gasząc ogień… Daj mi Panie czerpać ze źródeł wody życia, nie
pozwól aby cierpiał ten najmniejszy, stworzony na Twój obraz i podobieństwo z
powodu braku wody, daj mojemu sercu bić rytmem Afrykańskiej radości.