piątek, 17 maja 2013

WSPOMNIENIE PORY SUCHEJ - misyjne rozważania Biblijne

WSPOMNIENIE
 
I zagościła na dobre pora sucha… w niedzielę wracałam ze Mszy św. a na niebie, zza mojego domu unosiła się smuga dymu i ognia, z niepokojem zbliżałam się w tamtą stronę, zastanawiając się czy w domu jest gaśnica, albo czy wąż sięgnie aż tak daleko… Gdy dotarłam na miejsce okazało się, że ktoś wypala trawy… co o tej porze roku jest całkiem normalne, zresztą większość nieobecności dzieci w szkole, usprawiedliwiane jest tym, że pomagają w wypalaniu traw… Gdy wracałam z RCA, gdzie Świętowałam Boże Narodzenie i Nowy Rok, w wielu miejscach płonęła sawanna, a ptaki, które wiją swoje gniazda wśród traw, pokrywały całe niebo, jak czarne chmury, które przesuwają się bardzo szybko, dym gryzł w oczy, nie sposób było włączyć na dobre klimatyzacji… Okna można myć codziennie, ale efektu i tak nie będzie widać, wszędzie osadza się niesiony z pustyni pył, więc jeśli ktoś w pedantyczny sposób dba o porządek, to miałby nie lada kłopot i musiał stoczyć raczej wewnętrzną walkę, bo fizycznie byłaby to syzyfowa praca. Uczciwe podlewanie naszego ogrodu, tak aby każda roślinka dostała przynajmniej kilka kropli wody, zajmuje 1 godzinę i 30 minut. Całe szczęście pora sucha, nie oznacza u nas suszy takiej jak w innych krajach Afrykańskich, gdzie brak deszczu odbiera co roku życie wielu ludziom. Czasem tylko w jakiejś studni, w tym czasie woda leci mniejszym strumieniem, w najgorszym wypadku trzeba pomaszerować do kolejnej wioski, gdzie pompa jest zanurzona głębiej.  Troszcząc się o nasz ogrodu, modlę się za wstawiennictwem św. Franciszka z Asyżu, który odznaczał się miłością do przyrody, za tych, którzy cierpią z powodu braku wody. Woda to rzeczywiście źródło życia i tego fizycznego i symbolicznie tego duchowego.

. I stanie Jezus na brzegu Jordanu i dotknie naszych słabości i otworzy się niebo i zabrzmi głos Ojca: „ Mój Syn Umiłowany”. I my „umiłowane dzieci” słyszymy ten sam głos Ojca podczas obrzędu chrztu, polani wodą, zanurzeni w życie z Ducha Świętego, płonie w nas iskierka życia Bożego. Radość w Afryce jest prawdziwym rytmem ich serca, które podczas chrztu, staje się sercem Dziecka Bożego. Pierwszy raz w Afryce brałam udział w sakramencie chrztu, w uroczystość Bożego Narodzenia i tym większa radość. Bóg rodzi się dla ziemi, a nowe Dzieci Boże rodzą się dla nieba. Msza święta trwała ponad 4 godziny i chyba tylko podczas kazania i przeistoczenia wierni nie tańczyli. Dziękczynienie za wiarę, za życie Boże w nas wyklaskane, wyśpiewane, wytańczone i żadne nawet najpotężniejsze kolumny nagłaśniające z koncertów światowej sławy gwiazd, nie zdołałyby zagłuszyć ich Wiary. W tej oto chwili to właśnie Bóg jest na pierwszym miejscu. Nie to, że za kilka minut znowu staną w obliczu swojej biedy, głodu, bólu, chorób, braku leków, szkół, perspektyw na przyszłość. Staną silniejsi o wiarę nowych Dzieci Bożych, silniejsi miłością Boga, który dla nich przyszedł na świat. Przyszedł w ich rzeczywistości biedy i niedostatku. A później, woda wlana do stągwi kamiennych w Kanie Galilejskiej, staje się źródłem radości, woda u początku cudów, które Jezus czyni, woda będąca symbolem posłuszeństwa sług weselnych. Afryka czeka na cud, cud pokoju, jedności, braterstwa.
 I było źródło Jakuba, przy studni w Samarii, spragniony Pan i poganka, gotowa przyjąć Dobrą Nowinę, woda, która gasi tęsknotę za życiem wiecznym, które jest pełnym zjednoczeniem z  Jezusem. I woła Pan, kogo sam zechce nad brzegiem wody, woła po imieniu. A Afryka ciągle czeka na tych, którzy przyniosą nowinę o Bogu miłości i miłosierdzia. Wzburzone wody jeziora Genezaret, które na Słowo Pana staje się spokojne. Woda, która dla uczniów stała się próbą zawierzenia Mistrzowi. I na Jego słowo zarzucą sieci, rozmnoży Pan owoc pracy rąk rybaków i da im znak wszechmocy swego Słowa. I pójdzie Piotr w swej porywczości po falach i przestraszy się, że on taki mały odważa się na czyny Pana i zacznie tonąć, a Pan wyciągnie rękę. I uzdrowił Pan chromego przy sadzawce Betesda. I klęknie Magdalena i wodą swych łez obmywać będzie stopy Pana i przebaczył Jej wiele, ponieważ bardzo umiłowała. I przeprawi się na drugi brzeg, by odpocząć nie co, aby przebywać z Ojcem. I klęknie Pan przed sługami i umyje im nogi, nogi zdrajcy, nogi tych, którzy stchórzyli, którzy się Go zaparli, jednako jak i tego, który wytrwa pod krzyżem i będzie uczył ich służyć. I umyje Piłat ręce, nie poznając Tego, który jest Życiem. I popłynęły strumienie wody żywej, z przebitego boku Jezusa na krzyżu, obmywając nas z brudu grzechu.
I dojrzewa Afryka do tego aby przebaczyć tym, którzy ją ranią.  Woda w naszej codzienności, która nas obmywa, pozwala przejrzeć się w swojej tafli, pochylając się zobaczyć swoje prawdziwe odbicie, woda która uczy prawdy. Gasi pragnienie, rodzi pożywienie, staje się źródłem bezpieczeństwa, gasząc ogień… Daj mi Panie czerpać ze źródeł wody życia, nie pozwól aby cierpiał ten najmniejszy, stworzony na Twój obraz i podobieństwo z powodu braku wody, daj mojemu sercu bić rytmem Afrykańskiej radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz